Anthony w Chorzowie

łosoś bez rąk

Najlepiej było na "Power of Equality" Razz

Kompletne szaleństwo, ale pod samą sceną, gdzie stałam, zrobiły się już luzy i naprawdę można było potańczyć, poskakać, powymachiwać łapami, nie martwiąc się, że kogoś uszkodzę... Cudowne. Cudowne! BYŁO WARTO JAK CHOLERA. I wszyscy, którzy twierdzą, że ten koncert był zły <bla bla bla> - niech się wypchają. Nie mają racji.

Papryka W Proszku

pewnie, że warto było Wink

chociaż pod barierka sobie nie postałam nawet do wyjścia Antka lol bo facet obok wyraźnie chciał mi łokciem obić trochę zeber Laughing

więc sie wycofałam trochę do tyłu, a tam atmosfera nieziemska, nikt sie nie cisnął, można normalnie oddychać, ludzie pozytywnie nastawieni ;p no i więcej miejsca do skakania

ale co do samego Antoniego,, no chory był, ale każdemu sie zdarza Wink

i tak był świetny jak i reszta zespołu ;D

Sir Papryka

Na "POE" to było... KAŻDY, KAŻDY (młody, znający twórczość Peppersów) człowiek na płycie śpiewał!!

Ahhh... Bosko... To już ponad miesiąc Crying or Very sad

Red Hot Z Krwi I Kości

i na trybunach ja śpiewałam i ludzie się na mnie gapili jak na chama, bo ja ładnie śpiewam Very Happy

Ekspert Od Spraw Papryki

Wiem, że to dość głupie, lecz zasłyszane od kolegi:

Anthony był taki niemrawy w Chorzowie ponieważ...uwaga...możliwe, że jego dziecko, to nie do końca będzie "jego" :/

Oby to była tylko durna plotka...ale i wiele by wyjaśniała :/