Autor |
Wiadomość |
<
Nasza twórczość
~
Moje prace_Kaileena
|
|
Wysłany:
Nie 12:38, 01 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 1118
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: mała dziura na Śląsku.. blisko Chorzowa
|
|
Nie Ty jedna możesz być w ciężkim stanie psychicznym. Ja bym jeszcze dodała, że podczas koncertu można dostać palpitacji
|
|
|
|
 |
|
 |
|
Wysłany:
Pią 2:34, 06 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 3337
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pieprzoland, ul. Sezamkowa 9
|
|
Phi... nigdy Wam nie dałam żadnego swojego (żałosnego) opowiadania, więc może wypadałoby coś wrzucić. Wiem, że beznadziejne, ale co tam. To tylko marny, Beatlesowski ff... Jak komuś się chcę to zapraszam do lektury...
STRAWBERRY FIELDS FOREVER
… p r o l o g
Wszystko było takie zimne… takie zimne…
Ich twarze?...
Co z nimi?...
Ocknął się nie wiedząc, kim jest. Z trudem przesunął się w stronę leżącej obok postaci. Wyciągnął dłoń natrafiając na lodowate palce własnej żony.
- Eve… - jęknął, próbując przyzwyczaić wzrok do ciemności – Eve, co ci jest?...
Po jego policzku spłynęła samotna łza mieszając się z brudem i krwią. Rozglądał się dookoła, czując, że bicie jego serca przyśpiesza nieznacznie z sekundy na sekundę… Wskazówki przesunęły się. Było za późno na ucieczkę.
- Powinieneś był wiedzieć, powinieneś był wiedzieć! – uniósł w górę błyszczące spojrzenie.
Niewielki prostokąt oślepiającego światła, dziwny cień stojący wprost przed nim.
- Czy ona… umrze? – Zapytał.
- Nie wiedziałeś? – Postać podniosła rękę i wskazała w głąb światła – Jest teraz z Nimi.
- Z kim?! – Przeczołgał się w stronę cienia, czując jak po twarzy spływają gorące łzy.
- Z Nimi – powtórzył nieznajomy i wycofał się.
- Zaczekaj! – Wrzasnął mężczyzna – Zaczekaj, błagam!
Opadł w ciemność i skulony słuchał ciszy. Przed zamkniętymi oczami migały mu obrazy bawiących się dzieci. Zielona, leśna polana na skraju potoku. I Ona…
Raptownie oderwał głowę od poduszki czując w piersiach łomocące serce. Pierwszy kontakt z rzeczywistością okazał się być tylko złudzeniem. Zawołał w ciemności. Ktoś otworzył drzwi i wbiegł do pokoju. Szepty, głosy… ‘Co mi jest? Co mi jest?... Co mi jest?!’.
- Ringo! Obudź się, obudź się!
Gwałtownie otworzył oczy.
… część PIERWSZA
‘Kocham Cię, pamiętasz?’ – Przeczytał napis na gładkiej tafli lustra.
Nabrał w dłonie chłodnej wody i chlusnął nią w twarz. Czuł przejmujące zimno, ale zignorował je. Gdy spojrzał ponownie, na lustrze nie było już wiadomości wypisanej czerwoną szminką. Wyszedł z łazienki i skręcił w stronę kuchni.
W niewielkim pomieszczeniu, przy stole siedział tylko John paląc papierosa i przeglądając od niechcenia poranną gazetę. Zerknął na Ringo i zmarszczył brwi.
- Wszystko w porządku, stary?
- Czy ja miałem kiedyś żonę? – Wypalił niespodziewanie Ringo nie przejmując się zaskoczeniem, które odmalowało się na twarzy Johna.
Spojrzenie Lennon’a błądziło przez dłuższą chwilę po twarzy przyjaciela. Kiedy upewnił się, że Richard jest całkowicie poważny, a przede wszystkim trzeźwy, odparł starannie dobierając słowa:
- Z tego, co mi wiadomo… nie. Czy na pewno dobrze się czujesz? W nocy nieźle nas nastraszyłeś.
Ringo nie odpowiedział.
- Wydaje mi się – ciągnął John – że to wszystko nie dzieje się bez przyczyny…
Richard zadrżał i mimo woli odsunął się od Lennon’a.
- Co masz na myśli? – Spytał cicho.
- Nic takiego – John wzruszył lekko ramionami – Hm? Ringo?... Nie udawaj… coś jest nie tak, prawda?
- Miałem sen – odparł bardziej do siebie niż do niego – Nie zrozumiesz. Ta postać…
Popatrzył w stronę Johna. Jego oczy były przymglone, obce. Przez moment nic się nie działo. Nagle jednak coś w wyrazie jego twarzy uległo znacznej zmianie. Mięśnie drgnęły pod skórą tak wyraźnie, że John uchylił usta ze zdziwienia. Już miał coś powiedzieć, kiedy Ringo wstał. Zachowywał się jak spłoszone zwierzę. Cofnął się o krok wpadając na szafkę.
- Co z tobą?... – Powtórzył zaniepokojony nie na żarty John.
Widział, że przyjaciel wytrzeszcza oczy na coś, co znajdowało się tuż za nim. Lennon obrócił się, ale za plecami ujrzał jedynie lodówkę i rząd noży kuchennych. Mrugnął.
- Czego się boisz? – Coś zmieniło się w jego głosie, ledwo słyszalna nuta zaakcentowała każde, kolejne słowo.
Przerażony Ringo odsunął się w kierunku wyjścia. Coś utrudniało mu ruchy, coś nie pozwalało mu opuścić pomieszczenia. Usłyszał skowyt budzika. Odliczył do trzech. Wskazówki zatrzymały się.
- Ringo! – John znów był sobą.
Dopadł przyjaciela i złapał go za ramiona. Potrząsnął nim silnie, starając się nie tracić kontaktu wzrokowego...
Usiadł na łóżku. To było jak… sen we śnie?
- Łingo? – Drzwi od łazienki otwarły się na oścież i stanął w nich rozczochrany Paul w piżamie ze szczoteczką do zębów sterczącą z pełnych piany ust – Ci wsistko ok? – Wyseplenił.
- To nic. Tylko sen… - Ringo opadł na poduszki, ogarnął go błogi, niczym niezmącony spokój.
- Och… - westchnął nagle Paul łapiąc za koniec szczoteczki, wyraźnie posmutniał i zawrócił w głąb łazienki.
- Nie przejmuj się… – mruknął Ringo i przesunął dłonią po białej, atłasowej pościeli – Wreszcie w domu…
Leżał tak jeszcze przez moment. Przypominał sobie, co tak naprawdę widział, o czym śnił. Ciemność i chłód – to było najświeższe ze wspomnień. I John, jego głos. Ringo zwlókł się z łóżka nie przestając rozmyślać nad znaczeniem swoich snów. Dywan okazał się być ciepły i miękki jak zawsze, co dodało mu otuchy. Podszedł wolno do szafki stojącej pod oknem i otworzył pierwszą szufladę. Wyciągnął szlafrok i zarzucił go na ramiona. Wyszedł z sypialni, pozostawiając za sobą otwarte drzwi.
- Kaaawa… - jęknął udając się w kierunku kuchni.
W progu natknął się na wychodzącego George’a.
- Cześć – mruknął Ringo, ale przyjaciel zignorował go i poczłapał w stronę salonu, po paru sekundach dało się słyszeć szum włączonego telewizora – Dziwne – skwitował i wyciągnął z szafki puszkę z kawą.
Po paru minutach mógł delektować się ciepłym brązowym płynem, który ostatecznie rozwiał jego wątpliwości. Tu i teraz czuł się bezpieczny. Bezgranicznie bezpieczny… Odstawił filiżankę na stół i zadowolony rozejrzał się wokoło. Spostrzegł leżącą tuż obok gazetę. Zaskoczony poprawił się na krześle i sięgnął po nią. Pierwsza strona nie zainteresowała go, więc przeglądał kolejne bez nadziei na znalezienie czegoś ciekawego. Dopijał kawę bez pośpiechu, gdy jego wzrok padł na nekrologi. Filiżanka wypadła mu z dłoni już po pierwszym zdaniu. Upadła i… nie rozbiła się. Ringo z niedowierzaniem przeczytał:
Zmarł zbyt nagle, zbyt teraz… 20.09.1964 odszedł od Nas
RICHARD STARKEY znany jako RINGO STARR
Najlepszemu przyjacielowi i perkusiście – John, Paul, George oraz Eve
Nim zdążył cokolwiek zrobić, do kuchni wszedł John, a tuż za nim Paul. Usiedli naprzeciwko siebie. McCartney był już ubrany, nie trudno było zauważyć, że coś nie daję mu spokoju. Wreszcie odezwał się, John drgnął:
- Która godzina?
- Dochodzi ósma.
Ringo uderzył pięścią w stół. Nie zareagowali. Nadal beznamiętnie wpatrywali się przed siebie, każdy w swoją stronę. Głębokie cienie pod oczami Johna znacząco zmieniły jego spojrzenie. Ringo odczekał chwilę i wstał. Wydawało mu się, że przez ułamek sekundy Lennon spoglądał prosto na niego. Chciał usłyszeć, że to żart, że nic mu nie jest… Chciał zobaczyć uśmiech na jego twarzy. Nie…
- Sprawdzałeś co z George’m? – Paul usilnie starał się nawiązać z nim rozmowę.
- Wiesz jak to przeżył… - John patrzył teraz tylko na swoje ręce.
- Tak, ale…
- …to nie jego wina – dokończył John – To niczyja wina.
Ringo stał nad nimi czekając na cud. Wyciągnął przed siebie rękę, ale zamiast na ramię Johna, trafił w próżnię.
Nie.
Przejmujące zimne nie było snem. Upadł na posadzkę i załkał. Zanosząc się płaczem jak małe dziecko, podkulił pod siebie nogi. Po paru minutach nie miał siły, wzdrygał się tylko i ocierał łzy, które samoistnie spływały mu po policzkach. Paul i John wyszli z kuchni. Mówili coś o pogrzebie, o organizacji kwiatów, o reporterach, którzy nie dają im spokoju…
Osunął się w mrok. Ciemność, która nie miała nazwy, nie miała celu… Była tylko ona. Mógł rozdzielać ją palcami, błądząc w labiryncie bez wyjścia.
- To jest śmierć?! – Wrzasnął, a jego głos odbił się echem od niewidzialnych ścian.
Oślepił go blask porównywalny tylko z najsilniejszą eksplozją. Dzwonienie w uszach nie chciało ustąpić. Raz, dwa, trzy…
- Podniesiesz się wreszcie?
Ostrożnie otworzył jedną z powiek. Po chwili niezdecydowania do pierwszej dołączyła druga. Spoglądał na rozświetlony słońcem sufit. Białe zasłony falowały lekko w podmuchach ciepłego powietrza z tarasu. Nachylała się nad nim śliczna, młoda dziewczyna.
- Wstawaj śpiochu – pocałowała go w czubek nosa.
'...Oszalałem. Oszalałem. Oszalałem!'
- Spóźnisz się – podeszła do drzwi i uśmiechnęła się czarująco – Kocham cię, pamiętasz? – obróciła się i wyszła.
Ringo ściągnął z siebie lekką niczym puch kołdrę. Nie znał tego pomieszczenia, chociaż… Potrząsnął energicznie głową. Rozejrzał się ponownie.
- To… to mój pokój. To nasz dom…
Nie. Nie mógł wstać. Nie mógł pozwolić by to wszystko znowu znikło. ‘Dokąd nam się śpieszy?’ – w jego myślach pojawiało się coraz więcej pytań. Co jest prawdą?
- Chcesz wiedzieć jak się obudzić? – Usłyszał.
Nikogo nie było, a głos wyraźnie dobiegał zza drzwi prowadzących do łazienki. Z bijącym sercem wstał i pokonał odległość dzielącą go od tajemniczego głosu. Szepty?
Nacisnął klamkę i stanął oko w oko… ze sobą samym. Ringo Starr przyglądał mu się bez cienia zaskoczenia. Opłukał ręce wodą i wziął z suszarki nieskazitelnie biały ręcznik. Przeciągnął się, a kąciki jego ust wygięły się z zadowoleniem.
- Numer czwarty! – Rzekł niespodziewanie – Numer czwarty! Cieszę się, że w końcu do nas dołączyłeś!
- Do… nas?
Drugi Ringo uśmiechnął się i mrugnął do niego.
- Nie jesteśmy tu przecież sami! A jeśli chcesz wiedzieć… - nachylił się w jego stronę, Richard uczynił to samo - …ona będzie twoja! Jeśli zechcesz…
- Kto?
- Moja dziewczyna wzięła ciebie za mnie – wyjaśnił żywo gestykulując – Zresztą, wcale jej się nie dziwię – zachichotał.
Ringo cofnął się czując, że nie rozumie, że nie chcę zrozumieć. Zakręciło mu się w głowie.
- Numerze czwarty – głos jego rozmówcy spoważniał – Powinieneś był wiedzieć zanim tu przyszedłeś, że nie oddaje tak łatwo swojej własności… Nie poddaje się bez walki.
- O czym ty mówisz?! – Nie wytrzymał Ringo.
- O niej – Cofnął się o krok i nie spuszczając ze Starkey’a płonącego obłędem spojrzenia złapał za leżącą obok umywalki szminkę i kilkoma szybkim ruchami napisał na lustrze: ‘Kocham Cię, pamiętasz?’ – O niej – powtórzył.
- Nie!
- ‘Och, Ringo! Kocham cię, pamiętasz?...’ – Numer drugi przedrzeźniał głos dziewczyny.
- Nie! – Wrzasnął znowu – Gdzie jestem?!
Zapadło milczenie przerywane tylko kapaniem wody z niedokręconego kranu. Ringo miał wrażenie, że minęły całe godziny zanim … on sam … się odezwał.
- Wypuść mnie stąd… proszę – Numer drugi poruszał się teraz jakby w zwolnionym tempie, zrobił krok w jego kierunku i zachwiał się – Ja… powinien był wiedzieć, powinienem był wiedzieć… - Upadł i konwulsyjnie zatrząsł się u jego stóp.
Ringo odwrócił się i spróbował złapać za klamkę, chciał uciec. Trafił w pustkę. Wbiegł w ciemność, z której wcześniej usilnie starał się umknąć. Obrócił się raz jeszcze i zmrużył powieki. Numer Drugi stał w drzwiach, ciemna sylwetka na tle oślepiającego światła.
- Chyba ci się udało, chyba do nich wrócisz… - Wyszeptał.
Poczuł obezwładniający ból.
… część DRUGA
Ocknął się czując w nozdrzach mdły, szpitalny zapach.
Zanim przyzwyczaił się do jaskrawego światła jarzeniówek poczuł jak czyjaś dłoń ściska mocno jego palce.
- Ringo!...
Był słaby, ale zdołał odwrócić głowę w stronę mówiącego. George rozpromienił się widząc, że przyjaciel odzyskał przytomność. Zerwał się z miejsca.
- Doktorze! Doktorze Gillam! – Na moment opuścił salę.
Ringo westchnął. Każdy kolejny oddech przychodził mu z trudem. Uśmiechnął się lekko i niepewnie. Harrison wrócił w towarzystwie wysokiego, siwego mężczyzny ściskającego w ręce granatową teczkę.
- No proszę… - mężczyzna nachylił się nad Ringo i przyjrzał mu się uważnie – Wygląda na to, że wróciłeś. To dobrze się składa, w kawiarni mamy promocję na kremówki – puścił do niego oko.
- Doktorze – George położył dłoń na jego ramieniu – Jestem taki wdzięczny…
- Dziękuj jemu, mój drogi chłopcze – rzekł lekarz unosząc palec wskazujący ku górze – Wyjątkowo silny organizm, wyjątkowo! – Dodał spoglądając dobrodusznie na swojego pacjenta – Teraz pozwólcie, że was zostawię. Muszę zanieść te dokumenty – potrząsnął teczką – do gabinetu dyrektora.
Wyszedł zostawiając ich samych. George przysiadł z powrotem na niskim stołku obok łóżka. Jego oczy błyszczały tak szczerym i niewinnym szczęściem… Ringo nie potrzebował innego dowodu. Tak, wrócił... i wreszcie postanowił się odezwać:
- George… - czyjś obcy głos wyrwał się z jego gardła, ale nie zważał na to – George… gdzie pozostali? Co… co się stało?
- Straciłeś przytomność na wiele dni – twarz chłopaka spochmurniała – Odwiedzaliśmy cię na zmianę. Jeżeli tylko chcesz natychmiast zadzwonię po Johna i Paul’a…
- Nie… - szepnął Ringo – Nie… niech odpoczną… Co mi się stało?
- Jeszcze tego nie ustalono – George badał jego twarz uważnym spojrzeniem – John twierdzi, że tamtego ranka zachowywałeś się bardzo dziwnie… Byłeś przerażony, potknąłeś się i upadłeś. Musiałeś uderzyć o coś głową. Od tamtej pory pozostawałeś w tym stanie…
Ringo przypomniał sobie o śnie i przymknął powieki. 'Nie...'. Błagał by to nie powróciło.
- Ja… - zaczął, ale George uciszył go:
- Ciii… Leż spokojnie. Nie musisz się już o nic martwić. Zaśnij…
Po trwającej prawie tydzień obserwacji, doktor Gillam zdecydował się wypisać go ze szpitala. Siedząc na tylnym siedzeniu samochodu Ringo słuchał szumu deszczu uderzającego równomiernie w szyby i radosnej paplaniny Paul’a:
- Wszystko przygotowaliśmy… wiesz, że John załatwił nam nowe studio?... Zastanawiałem się czy mógłbyś… Jutro może znów zacznę pisać…
Ringo wpatrywał się w szare domu przesuwające się tuż obok. Myślami był daleko, daleko stąd… George zauważył to i klepnął McCartney’a w ramię:
- Cicho, Paul!
Ringo nie zwrócił na nich uwagi. Zdawał się błądzić spojrzeniem po zasnutym chmurami niebie, to znów zerkał niepewnie na mijane kamienice.
Nim się zorientował, John zaparkował samochód pod ich domem. Wysiadł i otworzył drzwi Richard’owi.
- Witaj z powrotem, przyjacielu – powiedział – Wszędzie dobrze, ale… - spodziewał się, że Ringo dokończy za niego z uśmiechem i jak zwykle obróci całą sytuację w żart, ale Starkey wyminął go bez słowa i ruszył w stronę drzwi wejściowych.
Paul i John wymienili zaskoczone spojrzenia.
- Mam klucz… - powiedział Lennon i podszedł do niego.
Zamek zgrzytnął i Ringo przestąpił próg mieszkania. Poczuł aromat jakiś nieznanych perfum. Nie zdejmując płaszcza i butów zajrzał do salonu. Przeciągnął ręką po białej zasłonie. Szybko cofnął palce. Przyjaciele szli za nim, niepewni tego, co zrobi, jak się zachowa…
- Ringo?... – Zaczął nieśmiało Paul, ale John pokręcił łagodnie głową.
Starkey wkroczył do kuchni i zatrzymał się raptownie w samym wejściu. Podążyli za jego spojrzeniem, które spoczęło na leżącej pod krzesłem filiżance.
- Wybaczcie… - Ringo stał w miejscu, nie poruszał się – Wybaczcie, ale to…
- O co chodzi?... – George czuł narastającą w jego głosie panikę.
- To tylko numer drugi – odparł Ringo odwracając się w ich stronę.
- Numer drugi?...
- Tak. Dokładnie on. Zostawię was teraz… na moment.
Udał się do swojej sypialni i zamknął za sobą drzwi. Łóżko w znajomym nieładzie, czerwony budzik na szafce obok. Raz, dwa, trzy. Nie zadzwonił. Odkręcił się i nacisnął klamkę. W łazience panował półmrok, a z kranu ciekła stróżka wody.
- Wróciłeś! – Powiedział to sam do lustra?
- Tak to ja! – Odrzekło jego odbicie, a blade wargi rozchyliły się w szerokim uśmiechu.
- Doskonale… Obaj musimy się teraz wspierać. Przecież jest nas więcej, dużo więcej…
- Gdzie?
- Nie ważne, nie ważne…! Nie ma czasu na pogawędki! - Głos stał się rozgorączkowany – Uważaj, Ringo. Ona się pojawi.
Otworzył oczy i przyjrzał się swojej twarzy nie wierząc, że w rzeczywistości należy do niego. Nie, nie był już sobą.
- Ringo!? – Ktoś próbował otworzyć drzwi łazienki – Ringo! Co się dzieję?! Z kim rozmawiasz?!
- Numerze czwarty, proszę… - Postać w lustrze odgarnęła z czoła kosmyk włosów i sięgnęła do szafki wyciągając z niej maszynkę do golenia.
- Numerze czwarty… - Ringo zacisnął zęby i wytrzymał siłę z jaką coś poruszało się wewnątrz niego, wewnątrz jego umysłu… - Proszę!
Ringo spojrzał na żyletkę w swojej dłoni. ‘Dobrze’.
Leżąc na białej posadzce widział falujące, jasne zasłony. Dziewczyna pochyliła się nad nim po raz ostatni. Powiedziała coś czego nie mógł pojąć. Był szczęśliwy, choć nie mógł tego wiedzieć. John uderzył w struny swojej gitary, lecz Ringo tego nie usłyszał. Kołysząca się wokół niego trawa była niczym wobec cudownego, słodkiego zapachu.
Zapachu truskawek.
KONIEC
Ekhem, ekhem. Wiem, że jestem ostro pojebana.
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pią 9:12, 06 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
|
Przesadzasz... Opowiadanie jest świetne A poza tym nie ma w nim slash'a więc nie można powiedzieć, że z głową masz coś nie then thegest
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pią 11:16, 06 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 2753
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
czytałam wyrywki i musze stwierdzic ze fajnusnie to wyszlo
to juz chyba wieksza obsesja na punkcie ringo i dżona
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pią 12:32, 06 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 27 Gru 2006
Posty: 1580
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Otmuchów
|
|
Taa, obsesja...
Tylko nie pisz o nich opowiadań erotycznych xD
Ale opowiadanie bardzo mi się podoba.
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pią 12:41, 06 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 669
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
ej no nie moge, zarabiste to opowiadanie
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pią 13:07, 06 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 2088
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Santa Monica Płeć: Kobieta
|
|
Cytat: |
nie ma w nim slash'a |
Szkoda
Kaileeno,opowiadanie jest przecudne i bardzo mi sie podobało.
Wyobraźnię masz taką dość...psychiczną,schizofreniczną i Sydową
xD
Cytat: |
Tylko nie pisz o nich opowiadań erotycznych |
Czemu?
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pią 13:13, 06 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 27 Gru 2006
Posty: 1580
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Otmuchów
|
|
Ringo - 60 letni facet i Kaileena - 15 letnia dziewczyna.
Już wiesz dlaczego?
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pią 13:14, 06 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 06 Lut 2007
Posty: 669
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
|
ee tam.. ja bym chetnie takie opowiadanie przeczytała
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pią 14:38, 06 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
|
'Tylko nie pisz o nich opowiadań erotycznych xD'
nie wiem czy nie za późno
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pią 14:55, 06 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 02 Gru 2006
Posty: 1118
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: mała dziura na Śląsku.. blisko Chorzowa
|
|
Spoko opowiadanie. Na razie przeczytałam tylko kawałek, bo nie mam czasu wiele, ale już mi się podoba. Wciągające. Lubię takie
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pią 18:06, 06 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 19 Cze 2006
Posty: 2136
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stairway to Heaven/Highway to Hell
|
|
Miss Martian napisał: |
'Tylko nie pisz o nich opowiadań erotycznych xD'
nie wiem czy nie za późno  |
ee... NA PEWNO JEST JUZ O WIELE ZA POZNO!!
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Pią 18:21, 06 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 10 Lip 2006
Posty: 225
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
|
|
H4C37 napisał: |
Miss Martian napisał: |
'Tylko nie pisz o nich opowiadań erotycznych xD'
nie wiem czy nie za późno  |
ee... NA PEWNO JEST JUZ O WIELE ZA POZNO!!  |
wiem, wiem... kilka opowiadań o TB mam już za sobą
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Czw 21:14, 12 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 07 Gru 2006
Posty: 2081
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/3
|
|
Już kiedyś rozmawiałyśmy na gg I już wtedy powiedziałam Ci,że między innymi dzięki Tobie znów interesuje mnie rysunek...
Temat z Twoimi dziełami zawsze mnie inspiruje.
Ale nie tylko Ty...również prace i rysunki ludzi tutaj spowodwały,że zaczęłam znów coś robić,a nie tylko patrzeć.
Dlatego dziekuję Wam wszystkim,ale szczególnie Tobie Kaileeno
Gdybym tylko miała skaner xD
A! Moja przyjaciółka ma xD Niech no tylko ze wsi wróci xDD Ale to dopiero pod koniec sierpnia... ;(
|
|
|
|
 |
|
Wysłany:
Czw 23:48, 12 Lip 2007
|
|
|
Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 3337
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pieprzoland, ul. Sezamkowa 9
|
|
Miss Martian napisał: |
'Tylko nie pisz o nich opowiadań erotycznych xD'
nie wiem czy nie za późno  |
Jesteś blehhh... jak mogłaś mnie podkablować?!
Cytat: |
Dlatego dziekuję Wam wszystkim,ale szczególnie Tobie Kaileeno |
Heh... nie ma za co
|
|
|
|
 |
|
|
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa) |
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|